poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wrocławskie zakupy czyli lakiery miss sporty 453 i 304

Sprawdziłam dokładnie co kupiłam. Z zakupami jak to z zakupami- jedne okazują się lepsze, inne gorsze. Tu jak na razie mamy 50/50. Najpierw o gorszym. 

Miss sporty 453- pastelowy żółty. Niby kolor ładny (w słabym, wieczorny oświetleniu jeden lampki wydają się ciemniejsze), ale sam lakier nakładał się strasznie. Nie wiem czy to kwestia samego lakieru czy akurat mi trafiła się jakaś wadliwa buteleczka. Obie zakręcone były dobrze, jednak ten lakier jest bardzo gęsty. Pomalowałam dwa razy, była tragedia. W końcu dolałam zmywacza. Efekt taki, że wystarczyła kropelka w zrobił się tak rzadki, że wręcz, trzecia warstwa, zamiast pokryć dwie poprzednie, niemal je rozpuszczała. Ostatecznie nie wyszło zbyt ładnie. Gdyby okazało się, że to tylko mój pech- lakier wcale nie jest zły. No ale wiadomo- trzy warstwy nawet nie miały prawa trzymać się długo. Prawdopodobnie więcej z niego nie skorzystam, a szkoda...





Po tym zakupie pewnie zraziłabym się na jakiś czas do lakierów tej firmy, jednak kiepskie wrażenie uratował drugi z kolorów- miss sporty 304.
O tym śmiało mogę powiedzieć, że zaliczam go do moich ulubionych. Kolor wspaniały, taki koralowy, w jednym świetle bardziej czerwień, w innym bardziej róż. Zdecydowany, wyrazisty kolor, rzuca się w oczy, ale nie w formie "Boże, co ona ma na paznokciach", a raczej "o, śliczne paznokcie!". Bo nawet paznokcie wydają się ładniejsze i dłuższe. Co prawda mężczyźni widzą tu czystą czerwień, no ale czego innego można było się spodziewać... Swoją drogą, faktycznie wydaje mi się, że im dłużej mam go na paznokciach, tym robi się bardziej czerwony, jakby ściemniał. Wszystko możliwe, nie zmienia to jednak stopnia mojego zauroczenia nim! No i trzyma się od 4 dni, co normalnie jest u mnie cudem, starł się tylko lekko na końcówkach. Zdecydowanie polecam, jeśli ktoś tak jak ja, lubuje się w koralowych odcieniach! :)

Ach, no i wcale nie jest jak ten wcześniejszy- konsystencja prawie idealna. Nie jest bardzo gęsty, a już pierwsza warstwa pokryła nieźle.























A tu jeszcze zdjęcie zrobione w świetle zewnętrznym, dziennym, w towarzystwie śniegu. Niestety łapanie ostrości, jak widać, nie należy do moich mocnych stron.


Ostatecznie nadal lubię te lakiery, zwłaszcza odkąd mają wygodny, płaski, grubszy pędzelek. 



xoxo P.D.

1 komentarze:

Zamiast zmywacza polecam rozcieńczalnik do lakierów oczywiście do paznokci. Mam i sprawuje się genialnie.

Prześlij komentarz

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More