Image Hosted by ImageShack.us

O paznokciach

W dziale "O paznokciach" postaram się przekazać wszystko co wiem na temat lakierów, paznokci i ich przedłużania...

Lakiery

Na zdjęciu możecie zobaczyć większość lakierów, jakie posiadam. Jak widać, nie są to na razie produkty drogich marek, no ale na wszystko przyjdzie czas...

Image Hosted by ImageShack.us

Zdobienia

Tutaj pierwsze zdobienie farbkami akrylowymi, jakie wykonałam.

Żele

Przedłużanie paznokci metodą żelową robię już od gimnazjum (czyli kilka długich lat...), na początku czysto hobbystycznie, z czasem bardziej na poważnie.

O makijażu

Makijaże. Cóż, sprzęt jest. Jeszcze tylko wprawy brak. Podobno człowiek uczy się całe życie.

O innych takich

Będzie też o kosmetykach do twarzy i ciała, godnych polecenia i ich składach.

Przegląd prasy

Czasami w gazetach widzimy jakieś fajne makijaże, czy paznokcie, pozbawione niestety instrukcji "krok po kroku". Będę się starała jakoś pomóc w tej kwestii.

Z trochę innej beczki

Tutaj będzie trochę o mnie: o książkach, które czytam, o muzyce, której słucham i o wszystkim innym, co przyjdzie mi do głowy, a nie będzie nadawało się nigdzie indziej.

poniedziałek, 30 września 2013

Safari o nieznanym numerze

Wpadł mi ostatnio w oko pewien lakier. Zobaczyłam bardzo delikatny błękit, który do mnie krzyczał. Wiecie jak to jest, kiedy coś do Was krzyczy? :) No właśnie. Musiałam go mieć! 
Kolorek ten, nie wiedzieć czemu, skojarzył mi się z zimą. Ale nie na zasadzie "brr!", tylko na myśl przyszły mi Święta, prószący śnieg za oknem... Magia :) I już był mój. 



xoxo P.D.

niedziela, 29 września 2013

Tortowe szaleństwo- mikrofon zrobiony sposobem!

Pokażę Wam nie tylko ostatni tort, jaki robiłam w ubiegły piątek, ale też malutkie "oszustwo" przy zdobieniu. Poproszono mnie o tort z mikrofonem. Jak pewnie wiecie- masa cukrowa jest ciężka, tort mógłby siąść pod takim ciężarem. Piec dwa biszkopty i wycinać- też średnio. Pomyślałam, że w przypadku mikrofonu można to zrobić troszkę inaczej. Zobaczcie co mi przyszło go głowy :)

Ostatecznie babeczka i Kinder kanapka prezentowały się tak:




xoxo P.D.

Mój PaeseBox

Cześć! Pewnie niektórzy z Was wiedzą, a inni się właśnie dowiedzą... Firma Paese zorganizowała bardzo fajną promocję. Pudełko niespodzianka z kosmetykami! Zamawiamy PaeseBox za 39zł, a po kilku dniach dostajemy paczkę z pięcioma produktami, których wartość znacznie przekracza wyżej wymienioną kwotę :) Więcej szczegółów na ten temat znajdziecie TUTAJ. Uwaga: akcja trwa tylko do końca września (czyli do jutra)!

No ale do rzeczy.
Ja mój PaeseBox dostałam w piątek. 


Otwierałam je z takim podekscytowaniem jak w dawnych czasach otwierałam prezenty spod choinki :) Co będzie w pudełku? Czy mi się spodoba?
A kiedy już je otworzyłam zobaczyłam coś takiego:


-tusz do rzęs Paese Adore Volume Lash Mascara
-szminka Paese Lipstick with argan oil nr 35
-róż Paese Blush with argan oil nr 38
-diamentowy cień do powiek Paese nr 8
-lakier do paznokci Paese nr 103

Łączna wartość tych produktów to 99,50zł. 

A teraz przyjrzyjmy im się troszkę bliżej.

Paese Adore Volume Lash Mascara:




Tusz wg producenta ma być pogrubiający i bardzo czarny. I mimo, że takie szczoteczki nie należą do moich ulubionych, trudno się nie zgodzić z opisem.

 Paese Lipstick with argan oil 35:


 

Pomadka w kolorze bardzo jasnym, taka kawa z dużą ilością mleka, ze świecącymi drobinkami.


Olej arganowy, który pojawia się w składzie pomadki jest antyoksydantem, sprawdza się w przypadku skóry bardzo delikatnej i wrażliwej, łagodzi podrażnienia, likwiduje problemy suchości, szorstkości i łuszczenia, leczy też popękaną skórę.


 Paese Blush with argan oil nr 38:


Róż jest w odcieniu bardziej brzoskwiniowym, niż różowym. Ma świecące drobinki, co mi osobiście bardzo odpowiada. Uwielbiam takie róże! I naprawdę nie trzeba nakładać go bardzo dużo, żeby był widoczny. Jest cudowny!


 Diamentowy cień do powiek Paese nr 8:


Diamentowy cień od Paese początkowo średnio mi się podobał. To zdecydowanie nie moje kolory. Ale kiedy odkręciłam pudełeczko i zobaczyłam jak wygląda na skórze- zakochałam się! Cudownie się mieni, sprawdzi się wspaniale w makijażu wieczorowym. Dobrze nakłada się i palcem i pędzelkiem. Nie osypuje się. Po kilku 4-5h, bez bazy, zaczyna się odkładać. Myślę, że kiedyś jeszcze zdecyduję się na podobny zakup.


Lakier do paznokci Paese nr 103:


 To mleczny lakier, raczej średnio kryjący. Za to dobry do frencha. Jeszcze go nie testowałam.


Tak prezentuje się moje pudełeczko. Na koniec jeszcze kilka zdjęć, żebyście mogli zobaczyć jak róż, tusz i cień prezentują się w szybkim makijażu. Niestety mój aparat w telefonie nie pozwala mi pokazać diamentowego cienia tak, jakbym chciała. Musicie mi wybaczyć :)



Ogólnie jestem zadowolona, pomysł firmy Paese bardzo mi się podoba. Oby więcej takich akcji! :)



xoxo P.D.

wtorek, 24 września 2013

Odnowione żele z ćwiekami

To już ponad trzy tygodnie odkąd zrobiłam sobie moje miętowe żele. Od soboty zbierałam się, żeby je wreszcie odświeżyć. W planie był ten sam kolor co ostatnio. No ale jak to często bywa- plan w trakcie uległ zmianie. Wyszedł delikatny różowo-łososiowy kolor, czyli połączenie żelu białego z odrobiną jasnego różu i koralowej pomarańczy. Chwilę po skoczeniu tego "zabiegu" przyjechał kurier z moją wyczekiwaną paczuszką z ćwiekami do paznokci. Od razu wróciłam do lampy i przykleiłam kilka. Szkoda, że ćwieki nie są trochę większe. No ale już trudno :)




Dla przypomnienia jeszcze mój 3-tygodniowy odrost: 


xoxo P.D.

poniedziałek, 23 września 2013

Moje pierwsze ombre

Cześć! :) Tak sobie myślałam o tych moich paznokciowych "pierwszych razach" i przypomniało mi się, że gdzieś jeszcze powinnam mieć zdjęcie pierwszego omre, jakie zrobiłam. I znalazłam! Wydaje mi się, że wyszło całkiem nieźle. Najciekawsze jest to, że wtedy totalnie nie wiedziałam jak to się robi i nie przykładałam po prostu gąbeczki pomalowanej dwoma lakierami, z pomieszaną granicą, tylko "nakrapiałam" same końcówki tą zielenią. Odciskałam kilka razy tak, żeby kolory przechodziły dosyć płynnie jeden w drugi, i chyba, o dziwo, się udało... Zobaczcie sami :) (już prawie napisałam "same", ale zauważyłam, że chyba mojego bloga obserwuje jeden mężczyzna, dlatego od dziś będę uważać na formę w jakiej piszę :D).


xoxo P.D.

sobota, 21 września 2013

Masło do ciała- Bielenda, Awokado, skóra sucha i odwodniona

Czas na recenzję jakiegoś kosmetyku. 
Stwierdziłam, że dzisiaj będzie to BIELENDA AWOKADO SKÓRA SUCHA I ODWODNIONA MASŁO DO CIAŁA.
To masło mam już od jakiegoś czasu. Zdecydowanie uwielbiam jego intensywny, tropikalno-owocowy zapach. 



Zacznijmy może od słów producenta.

Na opakowaniu napisano:
"Masło do ciała Awokado o pięknym tropikalnym zapachu to bezpieczny kosmetyk polecany do całorocznej pielęgnacji skóry suchej i odwodnionej. Intensywnie i trwale nawilża głębokie warstwy skóry, delikatnie ją natłuszcza i skutecznie regeneruje. Zatrzymuje wodę w naskórku, likwiduje uczucie nieprzyjemnego napięcia skóry, wzmacnia ją, przywraca jej jędrność i elastyczność. Skutecznie odbudowuje i zmiękcza naskórek, koi, łagodzi podrażnienia."

Spodziewany efekt:
"Optymalnie nawilżona, promienna, zregenerowana skóra. Podrażnienia, szorstkość i łuszczenie się naskórka zredukowane. Uczucie napięcia i pieczenia skóry zlikwidowane."

Skład:
Ingredients : Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Urea, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil),
Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-18, Glycerin,
Cyclopentasiloxane, Ethylhexyl Cocoate, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Dimethicone, Elaeis Guineensis (Palm) Oil,
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Ethylene/Propylene/Styrene Copolymer, Butylene/Ethylene/Styrene Copolymer, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Xanthan Gum, Disodium EDTA,
Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance).


Pojemność:  200ml

Cena: 12-18 zł.


A teraz coś ode mnie.

Opakowanie:
Ładne, wygodne, żółte. Takie radosne. W środku skonstruowane tak, że z łatwością da się zużyć kosmetyk do końca. Pudełeczko dobrze się zamyka, więc nie ma obawy, że coś nam się gdzieś rozleje. 
Jedyne co mi przeszkadza to etykieta ze składem, a raczej jej brak. Oryginalnie pudełeczko jest "owinięte" kartonikiem, jak na zdjęciu. I na kartoniku właśnie jest skład. Wywalimy odruchowo kartonik- składu już sobie nie znajdziemy, jeśli będzie nam potrzebny (oczywiście to tylko czysto teoretycznie, bo przecież mamy Internet...). 


Konsystencja:
Masło ma konsystencję gęstego balsamu. Nie jest jak lekko roztopione masło. Po prostu bardzo gęsty krem.
Kolor taki mleczno-żółty.



Zapach:
Bardzo intensywny, przyjemny. Długo się utrzymuje. Co prawda przypomina mi bardziej melon niż awokado, ale z pewnością kojarzy się z tropikami. 
Przy częstym użytkowaniu i jeśli ktoś woli kosmetyki o delikatnym zapachu, niekolidującym np. z perfumami- zapach może przeszkadzać. 
Ja praktykuję czasem używanie odrobiny masła awokado zamiast perfum.

Wydajność: 
Ja stosuję go, kiedy moja skóra jest bardzo sucha. Przy codziennym użytkowaniu myślę, że średnio wystarczyć może na 2-3tygodnie. Czyli niezbyt dużo. Ale porównują wydajność z ceną i działaniem- myślę, że nie jest źle.
 
Działanie:
Jest gęste, ale dość lekkie. Rozprowadza się świetnie, nawet jeśli troszkę przesadzimy z ilością to białe "smugi" nie powstaną. Wchłania się dość szybko, z tym, że na dłuższy czas pozostawia na skórze film. Nie jest on bardzo tłusty, ale niektórym może przeszkadzać. 
Masło to wg zapewnień producenta powinno nawilżać  regenerować. I tak też działa. Nawilża bardzo dobrze, skóra pozostaje przyjemna w dotyku przez wiele godzin.
Faktycznie jest kojące i lekko chłodzące

Przy podrażnieniach trzeba jednak uważać- raz użyłam go na skórę podrażnioną kilka godzin po goleniu. Piekło niemiłosiernie. 


A teraz jeszcze o działaniu, bardziej książkowo.
Jako główne składniki wymienione są: awokado, masło karite, złoty olej palmowy i olej kokosowy.
Porównajmy więc ich zastosowanie kosmetyczne z realnym działaniem.


Awokado- polecany do skóry suchej, dojrzałej i wrażliwej. Odbudowuje barierę ochronną skóry, zawiera witaminy A, E i D, które pomagają w walce z wolnymi rodnikami, hamują procesy starzenia się skóry i mają właściwości nawilżające. 

Masło Karite (Shea)- może być stosowane do każdego rodzaju skóry, nawet ze skłonnością do trądziku. Zawiera naturalne filtry chroniące przez promieniowaniem UVB (to promieniowanie odpowiedzialne za brązowienie skóry, a także poparzenia słoneczne). Dzięki witaminom E i F skóra szybko się regeneruje, przyspiesza się proces gojenia niewielkich ran i siniaków. Skóra jest gładka i nawilżona.

Olej palmowy- ma właściwości kojące, wyciszające i nawilżające skórę. Dobrze napina i uelastycznia skórę, wygładza drobne zmarszczki. Stosowany w kosmetykach do skóry podrażnionej promieniowaniem UV, a także do bardzo suchej, popękanej skóry, którą szybko regeneruje.

Olej kokosowy- dobrze nawilża i wygładza skórę, działa chłodząco i uspokajająco. Pomaga odbudować naturalną barierę ochronną. Zawiera naturalne antyoksydanty, w tym witaminę E, które przywracają skórze elastyczność i naprężenie. Doskonale sprawdza się w przypadku skór: dojrzałej, bardzo suchej, delikatnej i wrażliwej. 


Widzimy więc, że działanie jest takie, jakie być powinno. Masła z Bielendy możemy używać przez cały rok- i na skórę wysuszoną mrozem, i na tą, która cierpi po opalaniu. 
Na siniaki i rany stosować go nie próbowałam, ale z pewnością nie zaszkodzi. 

Podsumujmy więc.

Plusy:
-piękny zapach
-wygodne opakowanie
-idealna konsystencja
-bardzo dobrze i długotrwale nawilża
-regeneruje skórę
-niska cena

Minusy:
-zapach może przeszkadzać
-brak składu na słoiczku
-średnia wydajność


Moja ocena: 9/10



xoxo P.D.

Cukierniczych zmagań ciąg dalszy

Pokazuję Wam na szybko drugi tort, który robiłyśmy z koleżanką :)


A wieczorem postaram się o coś bardziej kosmetycznego :)


xoxo P.D.

czwartek, 19 września 2013

Water marble "wczoraj" i dziś

 
Wczorajsze wspomnienia mojego pierwszego water marble (KLIK) zainspirowały mnie do kolejnej próby. Tym razem robiłam je na moich żelach (dlatego proszę, nie zwracajcie uwagi na odrosty...) i dobrałam dobre lakiery (German-icure by OPI i Lovely Pearl Base nr 1). 

Denerwują mnie już jedynie kropelki wody, które zostają mi na paznokciu po wyjęciu go z wody. A po kropelkach zostaje ślad. Trzeba nad tym jeszcze popracować :)


xoxo P.D.

środa, 18 września 2013

Dalsza część pierwszych razów, czyli WATER MARBLE

Pierwsze water mable, jakie wykonałam niezbyt przypadły mi do gustu, muszę przyznać. Kiedy dzisiaj na nie patrzę, myślę sobie, że wyszłyby znacznie lepiej, gdybym najpierw pomalowała paznokcie na biało, a dopiero później bawiła się z lakierami na wodzie. I tak właśnie trzeba robić w przypadku zbyt przezroczystych lakierów- najpierw normalnie malujemy paznokcie. 
Z sentymentem wspominam też zupełny "pierwszy raz", kiedy to nie wiedząc jeszcze jak to zrobić i ze zbyt gęstymi lakierami, które nie chciały rozchodzić się po wodzie, myślałyśmy z koleżanką, że palec podkłada się pod a nie nad lakierami. Do dzisiaj śmiejemy się z naszego nierozgarnięcia :)
Mam nadzieję, że wasze próby wyglądały lepiej ;p


xoxo P.D.

wtorek, 17 września 2013

Powrót do przeszłości, część 1

Cześć! Pomyślałam, że ciągu kilku następnych dni wrzucę kilka moich starych "dzieł" i pokażę Wam moje "pierwsze razy", jakkolwiek to brzmi :)) 
Tak więc dziś coś ze zdjęć głównych na blogu, czyli moje pierwsze kwiatuszki namalowane farbkami akrylowymi, na seledynowym frenchu. 



xoxo P.D.

poniedziałek, 16 września 2013

Z trochę innej beczki, czyli... bardziej kuchenno-wypiekowo :)

Kilka miesięcy temu, wraz z koleżanką, zainteresowałyśmy się tortami z masą cukrową. Postanowiłyśmy spróbować swoich sił w tym cukierniczym wyzwaniu. Pochwalę się Wam dzisiaj pierwszym naszym dziełem. 


Ozdabianie trwało kilka godzin, na dłuższą metę to chyba jednak nie dla mnie... Ale raz na jakiś czas- czemu nie :)

Jak Wam się podoba?



xoxo P.D.

niedziela, 15 września 2013

Malowanie twarzy, part 2.

W moim Ostrzeszowie odbywał się dziś VIII Ogólnopolski Festiwal Pasztetników i Potraw z Gęsi, czyli tzw Pasztetniki 2013. Udało mi się rozstawić niewielkie stoisko i kolejny raz malować dzieci. Niestety pogoda nie dopisała, małych klientów miałam tylko kilkunastu. Mżawka sprawiła, że pomalowane dzieciaki szybko uciekały i udało mi się zrobić tylko jedno zdjęcie. Dzisiaj w modzie były tygryski i motylki. Zobaczcie jednego z tych drugich :)


Dla przypomnienia jeszcze moje malunki z Halloween 2012 -> KLIK.


xoxo P.D.

sobota, 14 września 2013

Golden Rose Rich Color 44

Na szybko, przed wyjściem, pokazuję Wam drugi z moich, zakupionych ostatnio, Golden Rose Rich Color z szerokim pędzelkiem. Tym razem nr 44, czyli ciepła mięta.
Okazuje się, że w buteleczce wygląda na jaśniejszą niż na paznokciach, tu efekt lekkiej zieleni, jak dla mnie odrobinę za ciemny. 


Zobaczcie jak wygląda w porównaniu do moich pastelowo-mietowych żeli:


Panterka powstała dzięki mojej drukarce.


xoxo P.D.

piątek, 13 września 2013

Golden Rose Rich Color 22

Buszując z koleżanką po sklepach, spontanicznie dorwałam kilka lakierów od Golden Rose. Kiedyś bardzo się w nich lubowałam, ostatnio trafiło mi się kilka takich, którymi malować musiałam po 3 razy, a i tak były półprzezroczyste. Tym razem postanowiłam wypróbować więc serię Rich Color z dużym pędzelkiem. Wśród nich znalazł się Golden Rose Rich Color nr 22, czyli metaliczne bordo. 
Kolor dobry na wieczór, niekoniecznie na co dzień. 
Nie należę też do zwolenniczek tych dużych, płaskich pędzelków. Wolę mniejsze- wtedy mam wrażenie, że mogę pomalować bardziej dokładnie.
Lakier jest dość gęsty i wysychał trochę dłużej niż mój Inglot
Jak to większość lakierów metalicznych, w dodatku czerwonych- kryje bardzo dobrze. Ba, "bardzo dobrze" to mało powiedziane. Spokojnie wystarczyła jedna warstwa. Zobaczcie same!


 Moja ocena: 7,5/10


xoxo P.D.

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More